17 czerwca 2014

'Całkiem zabawna historia'

Brak komentarzy:
Witam!
Jak nastroje? U mnie wyjątkowo dobrze - oceny wystawione, idzie lato i wakacje, niczego więcej nie potrzebuję. Zaczynam nadrabiać zaległości książkowe, chociaż idzie to powoli. W przyszłym tygodniu zakończenie roku i wyjeżdżam prawie od razu, więc nie wiem jak to będzie z recenzjami w trakcie lata. Będą się zapewne pojawiały, ale bardzo nieregularnie. Jak na razie zapraszam na moją opinię o filmie, który ostatnio obejrzałam.


Opis dystrybutora.
Takie gwiazdy jak: Zach GalifianakisKeir GilchristLauren Graham i Emma Roberts występują w podnoszącym na duchu filmie o poszukiwaniu spokoju ducha w najmniej spodziewanym miejscu. 
Czasem to co tkwi w Twojej głowie nie jest tak szalone jak myślisz… co zdecydowanie jest prawdą w przypadku Craiga (Gilchrist). Zestresowany nastolatek dobrowolnie zapisuje się do szpitala dla psychicznie chorych aby oderwać się na chwilę od codziennych problemów. Nieoczekiwanie zamiast odpoczynku odnajduje mentora (Galifianakis) i nową miłość (Roberts),  a przede wszystkim ma szansę zacząć wszystko od nowa. Urzekająca, dowcipna i mądra opowieść o dorastaniu, która jest tak naprawdę całkiem zabawną historią…


Moja recenzja.
Jakiś czas temu szukałam filmu, który mogłabym obejrzeć z przyjemnością. Przyjaciółka poleciła mi właśnie 'Całkiem zabawną historię'. Stwierdziłam, że może to być całkiem dobra produkcja i zdecydowałam się na seans. 
Na samym początku poznajemy Craiga, który ma myśli samobójcze. W związku z tym decyduje się pójść do szpitala dla psychicznie chorych, aby ktoś mu z tym pomógł. Kiedy dociera do ośrodka okazuje się, że oddział dziecięcy jest w remoncie i musi dołączyć do grupy dorosłych. Jednak chłopak nie ma świadomości, że w tym miejscu są naprawdę chorzy ludzie, przy których on wydaje się być stuprocentowo zdrowy. W momencie, kiedy nastolatek zauważa, że otaczają go schizofrenicy itp itd, chce wracać do domu. Jednakże wychodzi na jaw, że Craig musi pozostać w szpitalu co najmniej 5 dni, ponieważ taki jest regulamin. W trakcie tych 5 dni chłopak poznaje wiele osób, które zmienią jego życie na zawsze.
Szczerze mówiąc to nie wiedziałam co myśleć o Craigu. Z jednej strony wydawało mi się, że trochę przesadza ze swoimi problemami, natomiast z drugiej byłam szczęśliwa, że zdecydował się skierować po pomoc zamiast podejmować tak drastyczne środki i popełniać samobójstwo.  Jednak jeśli już miał takie myśli to znaczy, że sytuacja musiała być poważna i nawet jeśli wydaje mi się, że to nic wielkiego, to dla niego musiało to być naprawdę dołujące. Jednak po jakimś czasie zaczęłam naprawdę lubić tą postać, jak i wiele innych. Zach Galifianakis zawsze kojarzył mi się tylko i wyłącznie z 'Kac Vegas' i obawiałam się jego postaci w tym filmie. Ku mojemu zdziwieniu, zagrał naprawdę dobrze i udźwignął rolę, która była mu dana. Pomimo że z założenia był drugoplanowym bohaterem, często wysuwał się na pierwszy plan. Oprócz tego Emma Roberts skradła moje serce swoją grą aktorską. 
Mam tylko jeden problem. Obawiam się, że za kilka miesięcy, może lat, przestanę rozróżniać niektóre filmy. W tym momencie myślę tu głównie o 'Charlie' i 'Całkiem zabawnej historii'. Niby są to zupełnie różne historie, ale kiedy przyjrzeć im się bliżej to są dosyć podobne. Wiem, że jest jeszcze kilka filmów o zbliżonej tematyce, których jeszcze nie widziałam. Na początku problemy nastolatków, takie naprawdę poważne, były bardzo ciekawym materiałem na film. Jednak martwię się, że ten temat zostanie wkrótce 'oklepany' i już nie będziemy zwracać na niego takiej uwagi. 
Prawdę mówiąc to bardziej do gustu przypadł mi 'Charlie'. Może to dlatego, że przeczytałam książkę a potem obejrzałam film. Kto wie, może gdybym miała dostęp do powieści 'Całkiem zabawna historia' (wydana jest tylko w języku angielskim), to spodobałaby mi się bardziej (dokładniejsze opisy, dialogi itp itd).
Pomimo wszystkich wad i zalet, myślę że warto obejrzeć ten film chociażby dla świetnej sceny, kiedy kuracjusze wykonują 'Under Pressure' Queen. Oprócz tego jest kilka cytatów wartych zapamiętania, chociażby 'Ten kto nie podąża ku życiu, podąża ku śmierci.' 

Pozdrawiam serdecznie
Kasia

9 czerwca 2014

'W pogoni za szczęściem'

2 komentarze:
Witam!
Ciiiii, wiem że znowu zawaliłam. Ale nie miałam zupełnie czasu, nie było mnie tydzień, bo byłam na wycieczce a wcześniej miałam masę nauki. Ale w czwartek wystawianie ocen = wolne! I będę mogła nadrobić zaległości czytelnicze. A książek tak bardzo mi pasuje... Dlatego dzisiaj przychodzę z recenzją filmu, który oglądałam jakieś 2 tygodnie temu. Zapraszam!


Opis dystrybutora.
Historia borykającego się z przeciwnościami losu Chrisa Gardnera (w tej roli nominowany do Oscara Will Smith) i jego rodziny. Kiedy Linda (Thandie Newton), matka 5-letniego Christophera (Jaden Smith) ugina się pod ciężarem finansowych trudności i opuszcza rodzinę, mężczyzna musi poradzić sobie ze znalezieniem dobrze płatnej posady oraz zapewnieniem dziecku dachu nad głową. Po wielu próbach Chris otrzymuje propozycję odbycia bezpłatnego stażu w prestiżowej firmie brokerskiej. Zdesperowany, bez środków do życia, Gardner decyduje się skorzystać z propozycji. Dzięki pewności siebie i miłości synka, Chris Gardner przezwycięża trudności stając się jedną z legendarnych postaci Wall Street. 

Moja recenzja.
Jeśli mam być szczera, to nigdy nie słyszałam o tym filmie. Poza tym nie lubię dramatów - tzn dramaty są w porządku, jeśli się dobrze kończą. Ale generalizując, to nie jestem fanką tego gatunku. Więc dlaczego obejrzałam 'W pogoni za szczęściem'? Bo polecił mi go przyjaciel, który poprzednio zarekomendował mi inny film, który bardzo mi się spodobał. Dlatego stwierdziłam, że mu zaufam i się zabiorę za obejrzenie. 
Na początku poznajemy Chrisa, który jest sprzedawcą specjalistycznych urządzeń medycznych i jego rodzinę - żonę Linde i synka Christophera. Są oni w trudnej sytuacji finansowej, można powiedzieć, że żyją od pierwszego do pierwszego i to z trudnościami. W pewnym momencie cała sytuacja przerasta Linde i Chris zostaje sam ze swoim pierworodnym. Nikt nie chce od niego kupować maszyn, przestaje mu starczyć na najbardziej podstawowe rzeczy, takie jak mieszkanie czy jedzenie. Stawia wszystko na jedną kartę i podejmuje praktyki jako makler na Wall Street. 
Co bardzo mi się podobało w tym filmie, było to, że pokazywał on prawdziwą historię. Nie jest to opowieść wyssana z palca, wszystko wydarzyło się naprawdę i to jest wielkim plusem. 'W pogoni za szczęściem' nie jest przesłodzoną produkcją, pokazuje trudy życia i to, jak wszystko czasami może się zawalić. Pomimo że może być beznadziejnie, nie powinniśmy tracić nadziei i wziąć los w nasze ręce, i zrobić coś z naszym życiem. Bo nikt nie naprawi naszych błędów, porażek, lepiej niż my. Ponadto historia Chrisa dowodzi, że najmniejsza rzecz, w tym przypadku kostka rubika, może zmienić nasze życie. 
W tym samym czasie, kiedy Chris robił wszystko co mógł - starał się być jak najlepszym ojcem, zarabiał na siebie i swojego syna, pracował w dwóch miejscach - pokazywał też swoje wady. Kiedy jego żona mówiła mu, że już dłużej nie może tak żyć, on jej tylko odpowiadał, że jest słaba. Ale dzięki temu Chris był tak prawdziwym bohaterem, z którym każdy z nas (w mniejszym lub trochę większym stopniu) może się utożsamiać. 
Generalnie ujmując, 'W pogoni za szczęściem' bardzo mi się podobał. Jestem dosyć pozytywną osobą i uważam, że nic nie dzieje się bez przyczyny oraz powinniśmy walczyć o nasze marzenia, więc ten film przedstawia w pewnym sensie moje podejście do życia. Uważam, że jest to naprawdę dobry film i polecam go wszystkim, którzy chcą obejrzeć coś innego, co wpłynie na ich psychikę.

Pozdrawiam serdecznie
Kasia

22 maja 2014

'Gildia magów' Trudi Canavan

Brak komentarzy:
Witam!
Proszę państwa, mamy lato! Pogoda piękna, aż szkoda siedzieć w szkole pół dnia. No ale nic, jeszcze miesiąc trzeba wytrzymać. Dzisiaj zapraszam na recenzję książki, którą czytałam podczas majówki.


Opis wydawnictwa.
Co roku magowie z Imardinu gromadzą się, by oczyścić ulice z włóczęgów, uliczników i żebraków. Mistrzowie magicznych dyscyplin są przekonani, że nikt nie zdoła im się przeciwstawić, ich tarcza ochronna nie jest jednak tak nieprzenikniona jak im się wydaje. Kiedy bowiem tłum bezdomnych opuszcza miasto, młoda dziewczyna, wściekła na traktowanie jej rodziny i przyjaciół, ciska w tarczę kamieniem - wkładając w cios całą swoją złość. Ku zaskoczeniu wszystkich świadków kamień przenika przez barierę i ogłusza jednego z magów. Coś takiego jest nie do pomyślenia. Oto spełnił się najgorszy sen Gildii: w mieście przebywa nieszkolona magiczka. Trzeba ją znaleźć - i to szybko, zanim jej moc wyrwie się spod kontroli, niszcząc zarówno ją, jak i miasto.

Moja recenzja.
Kiedy przyszłam do biblioteki nie miałam pojęcia co trafi w moje ręce. Jednak wiedziałam, że tym razem wybiorę coś z półki Fantasy. Mój wzrok przyciągnęła właśnie 'Gildia magów', głównie przez swoją objętość, która wydawała się być idealna na majówkę. Oprócz tego, już kiedyś słyszałam o tej trylogii i byłam ciekawa, czy moi znajomi mieli rację, że jest to taka dobra książka. 
Na początku poznajemy główną bohaterkę Soneę, która jest zwykłą dziewczyną mieszkającą ze swoją ciotką i wujem w mieście. Podczas corocznej czystki organizowanej przez króla przy pomocy Magów, nastolatka odkrywa, że nie zna siebie samej tak dobrze, jak myślała. Jej życie zamienia się w nieustającą ucieczkę przez Gildią. Ale w pewnym momencie Sonea zdaje sobie sprawę, że Magowie są jedynymi, którzy mogą jej pomóc. Tylko jak zaufać tym, których od zawsze uznawałeś za swoich wrogów?
Wielką zaletą tej książki jest fakt, że akcja jest intensywna od pierwszych stron i nie zwalnia ani na chwilę. Wydawałoby się, że taka 'cegła' momentami może nudzić. Nie w tym przypadku. Sonea non stop stara się ukryć przed Magami, znajduje nowe kryjówki, odkrywa swoją moc, stara się zrozumieć co się dzieje. Powieść napisana jest lekkim i prostym językiem, czytanie jej to czysta przyjemność. Historia wciąga od pierwszego rozdziału, kiedy ujawnia się większość głównych bohaterów. 'Gildia magów' skupia się oczywiście głównie na tematach magicznych, jednak bardzo ważnym wątkiem jest pochodzenie dziewczyny. Wychowywała się ona w slumsach, gdzie życie nie jest usłane różami. Ciekawe są porównania bogatego, pełnego przepychu życia Magów i skromnego, ubogiego życia mieszkańców Kyralii. Lekko zdziwiło mnie to, że przez całą książkę nie ukazał się wyraźny wątek miłosny. Raz czy dwa były sytuacje, które mogłabym podciągnąć pod romantyczne, jednak ogólnie rzecz biorąc Sonea nie ma chłopaka, nie poznaje żadnego obłędnie przystojnego maga, ani nie zakochuje się na zabój. Nie wiem jak sytuacja wygląda w kolejnych częściach, tam pewnie więcej jest takich elementów, ale w pierwszej części autorka sobie darowała wszelkie romanse. 
Biorąc pod uwagę, że jest to debiut Trudi Canavan, to zostałam pozytywnie zaskoczona. Nie widać, że pani Canavan dopiero wprawiała się w pisanie dla szerszej publiczności. Niektórzy mogą powiedzieć, że 'Gildia' jest podobna do 'Harrego Pottera'. Racja, ma kilka elementów wspólnych - główna bohaterka pochodzi z biednej rodziny, mieszka ze swoim wujostwem, nie wie nic o darze, jaki posiada, trafia do szkoły dla magów. Jednak kiedy zagłębia się w historię Sonei, to podobieństwo przestaje być ważne i liczy się tylko tu i teraz.
Podsumowując, 'Gildię magów' polecam wszystkim, ze szczególnością fanom fantasy. Jest to przyjemna lektura, idealna na nadchodzące wakacje. Mogę jeszcze dodać, że z kolejnymi dwoma częściami zapoznam się z wielką chęcią.

Pozdrawiam serdecznie
Kasia
Layout by Blacky