23 września 2013

'Zapisane w kościach' Simon Beckett

4 komentarze:
Witam! 
Dzisiaj zaczęła się jesień, a ja siedzę w domu z przeziębieniem. :) Gdybym chociaż mogła nadrobić czytanie - w życiu, nauka daje o sobie znać. Jednak liceum to nie przelewki, więc będę rzadziej dodawać recenzje. A tymczasem zapraszam na recenzję powieści, którą niedawno skończyłam.



Opis wydawnictwa.
„Kość opiera się wszystkiemu z wyjątkiem najgorętszego ognia. I nawet jeśli wypali się z niej cały węgiel, nawet jeśli jest już martwa i bez życia niczym pumeks, wciąż zachowuje swój pierwotny kształt. Ale jest wtedy jedynie wątłym duchem samej siebie sprzed spalenia, cieniem, który łatwo kruszy się i rozpada, ostatnim bastionem spopielałego życia.”
Tym razem doktor David Hunter – jak zawsze wyrwany z własnych bolesnych przeżyć – ma odczytać historię przerażającej zbrodni ze spopielałych kości.
Na targanej sztormem, odciętej od świata i sparaliżowanej śmiertelnym strachem wysepce, której mieszkańcy mają swoje straszne tajemnice, nic nie jest tym, czym się wydaje, i nic nie może być wyjaśnione do końca.


Moja recenzja.
Była to druga powieść Simona Becketta, którą przeczytałam. 'Chemia śmierci' bardzo przypadła mi do gustu, więc zakładałam, że z 'Zapisane w kościach' będzie podobnie. Zaczyna się dosyć powoli i coraz bardziej rozkręca. David Hunter, lekarz rodzinny oraz antropolog sądowy przyjeżdża na małą wyspę (Runę), na której znaleziono spalone prawie doszczętnie zwłoki. Po pomoc zadzwonił były policjant, Andrew Brody, który później okazuje się bardzo przydatny w całej sprawie. Oprócz tego dr Hunter ma do pomocy sierżanta Frasera, którego ulubionym zajęciem są cowieczorne wizyty w hotelowym barze. W sprawie nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ofiara, zanim uległa spaleniu, została uderzona jakimś przedmiotem w głowę, w wyniku czego zmarła. Czyli mówimy tu o morderstwie. A przez to, że jest to wyspa odcięta od świata, morderca cały czas jest w okolicy i nie chce się pokazać.  W niedługim czasie wznawia swoją 'działalność', przez co Runa traci kolejnych mieszkańców. Na dodatek, żeby nie było zbyt nudno, na morzu rozpętuje się sztorm, więc wszystkie możliwe sposoby skontaktowania się z lądem, chociażby pogotowiem albo głównym komisarzem, ucinają się. Hunter, Fraser i Brody zmuszeni są pracować na własną rękę, co jest piekielnie trudnym zadaniem.
Przez jakiś fragment książki akcja lekko zwalnia, nikogo nie mordują, próbują rozwiązać sprawę. Jednak za chwilę wszystko zaczyna się dziać prawie na raz i ledwo można się połapać o co chodzi. Napad, podpalenia, morderstwo, a to wszystko następuje zaraz po sobie.
Czytając tą powieść, zauważyłam, że bardziej wciągnęła mnie 'Chemia śmierci'. To nie chodzi o to, że ta część jest nudna, po prostu mam wrażenie, że jego poprzednia książka przypadła mi do gustu trochę mocniej. Chociaż mam co do tego jakieś wątpliwości, ponieważ zakończenie w 'Zapisane w kościach' jest tak niespodziewane, że ... brak mi słów. ;) Może Wy się domyślicie rozwiązania sprawy, jednak dla mnie było to totalne zaskoczenie i polecam przeczytać tę pozycję chociażby tylko dla końcówki. Oczywiście cały thriller ma w sobie coś takiego, co nie pozwala odłożyć go na półkę. Mnie osobiście interesują wszystkie szczegóły pracy antropologa/patologa, ponieważ zaczęłam się poważnie zastanawiać nad kryminologią. 
David Hunter jest bohaterem 4 książek Simona Becketta. Każda powieść opowiada inną historię, jedynym elementem łączącym te thrillery jest postać doktora oraz historia jego życia prywatnego. 'Chemia śmierci' oraz 'Zapisane w kościach' już za mną, 'Szepty zmarłych' i 'Wołanie grobu' czekają i na pewno niedługo się doczekają, ponieważ pan Beckett ma styl pisania, który w 100% mi odpowiada.
Podsumowując - książkę polecam wszystkim fanom thrillerów, osobom, które interesują się tym, jak ciało zmienia się po spaleniu oraz wszystkim, którzy jeszcze nie poznali Simona Becketta, bo naprawdę warto. 

Pozdrawiam serdecznie 

Kasia

13 września 2013

'Lśnienie' Stephen King

6 komentarzy:
Witam :)
Piątek 13stego i nowa recenzja. :) Książkę przeczytałam już w wakacje, ale jakoś o niej zapomniałam, nie wiem jakim cudem haha. Przez najbliższy czas nie wiem jak to będzie z nowymi notkami, jestem w 1 liceum i próbuję się zaaklimatyzować, więc nic nie obiecuję. A tymczasem zapraszam na recenzję.


Opis wydawnictwa.
Powieść uważana przez wielu czytelników za horror wszech czasów. Jack Torrance, były nauczyciel, a obecnie poszukujący weny pisarz, otrzymuję pracę dozorcy w opuszczonym na okres zimowy górskim hotelu Overlook. Kiedy burze śnieżne odcinają od świata rodzinę Torrance'ów, obdarzony telepatycznymi zdolnościami Danny, pięcioletni syn Jacka, odkrywa, że hotel jest nawiedzony, a duchy powoli doprowadzają jego ojca do obłędu. Sytuacja staje się coraz bardziej groźna, aż pewnego dnia mężczyzna przestaje nad sobą panować... 

Moja recenzja.
Zabierając się za tą książkę, moje myśli wyglądały mniej więcej tak: 'No, horror wszech czasów, w końcu się będę bać czytając'. I szczerze mówiąc trochę się zawiodłam.
Historia przedstawiona w 'Lśnieniu' jest bardzo interesująca. Rodzina (matka, ojciec i syn) wprowadzają się do wielkiego hotelu, który z pozoru jest normalny, tzn nic się w nim nie dzieje. Jednak jak się później okazuje, ich tymczasowe miejsce zamieszkania jest nawiedzone. Poprzedni dozorca zamordował tam swoją żonę, dwie córki i w dodatku popełnił samobójstwo, nie wytrzymując już tego wszystkiego. Trzeba przyznać, zostać zamkniętym w jednym budynku na kilka miesięcy, bez dostępu do świata zewnętrznego z dwoma innymi osobami musi być trudnym przeżyciem. Biorąc pod uwagę, że syn Jack'a ma coś w stylu szóstego zmysłu, przez który widzi rzeczy, dla zwykłych śmiertelników niedostępne.
Na początku myślałam, że będą opisane w tej powieści różne straszne historie, które rzeczywiście mnie poruszą. Takich sytuacji było niewiele, pomimo czego książka i tak mi się podobała. Nie jest ona szczególnie straszna, wpływa bardziej na psychikę i sprawia, że możemy dostrzec jak postaci się zmieniają wraz z rozwojem akcji. Jednak moje wyobrażenie o 'Lśnieniu' było zupełnie inne i nie spełniło do końca moich oczekiwań. Pomimo tego horror ten polecam wszystkim, którzy znajdują przyjemność w czytaniu o nawiedzonych hotelach (tak jak ja :)) oraz są ciekawi, jak otoczenie wpływa na człowieka. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak obejrzeć ekranizację. 
Właśnie znalazłam informację, że kontynuacja 'Lśnienia' wychodzi 24.09 :) Jeśli będę miała możliwość, na pewno zapoznam się z tą pozycją. 

Pozdrawiam serdecznie
Kasia

3 września 2013

'Wszelki wypadek' Joanna Chmielewska

Brak komentarzy:
Witaaam :)
Pierwszy dzień szkoły - nie będę się wypowiadać na ten temat, wybaczcie. ;) Szczerze to nie wiem jak to teraz będzie z recenzjami, uprzedzam, zaczęłam liceum i boję się że nie będę miała czasu na czytanie. Postaram się, ale nic nie mogę obiecać. A tymczasem zapraszam na recenzję książki naszej polskiej autorki. :)

Opis wydawnictwa. 
Przygody Pawełka i Janeczki, w których, jak i w poprzednich znaczącą rolę odgrywa pies Chaber. Tym razem młodzi pogromcy przestępczości rozpoczynają walkę ze złodziejami samochodów. Ich dość niezwykły sposób sposób prewencji wzbudza duże wzburzenie u wszystkich zainteresowanych stron. 

Moja recenzja.

'Wszelki wypadek' jest kolejną książką, którą przeczytałam autorstwa Joanny Chmielewskiej i chyba drugą, z udziałem Pawełka i Janeczki. Jest to rodzeństwo, które przy pomocy swojego nadzwyczaj uzdolnionego psa Chabra rozwiązuje różne zagadki. Zabierając się za książkę, zapomniałam, że w poprzedniej części z tym rodzeństwem nikt nie zginął, więc nastawiałam się na jakieś morderstwo. A tu niespodzianka, morderstwa żadnego nie było. Brat z siostrą postawili sobie za cel zlikwidowanie szajki złodziei samochodów. Jak się można spodziewać, dużą rolę w całej sprawie odgrywa ich cudowny pies, który jest inteligentniejszy od niejednego człowieka. Dzieciaki, aby rozwiązać sprawę, uciekają do niekonwencjonalnych metod, przy czym współpracują również z policją. Stróże prawa tak bardzo polegają na Pawle i Janeczce, że aż zdaje się to nierealne. Jednak jest metoda w tym szaleństwie - uczniowie podstawówki nie zwracają na siebie takiej uwagi jak policjanci, więc mogą zaglądać prawie wszędzie.
Pomimo że w tej powieści nikogo nie mordują, jest ona ciekawa i wciąga. Czyta się ją trochę inaczej, bo w przypadku kryminału z zabójstwem przez całą akcję zastanawiam się, kto zabił - tutaj (logicznie) czegoś takiego nie ma. Mi nie towarzyszyły takie emocje przy czytaniu tej książki, jak zwykle przy powieściach Chmielewskiej. Moją ulubioną książką pani Joanny jest nadal 'Wszystko czerwone', które wszystkim polecam i myślę, że to przez długi czas się nie zmieni.

Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego życia. ;)
Layout by Blacky