Dzisiaj zapraszam na recenzję polskiego filmu, który wyjątkowo zapadł mi w pamięci.
Opis dystrybutora.
" Kiedyś będziemy szczęśliwi" to historia Daniela - młodego chłopaka ze świętochłowickich Lipin, który marzy o nakręceniu własnego filmu. Krąży więc po okolicy z wyposażoną w kamerę komórką, nagrywa sąsiadów, urządza oficjalny casting do swojej produkcji. W domu czeka na niego babcia – kochająca, oddana, ale nie przebierająca w środkach, gdy trzeba wnuka przywrócić do pionu.
W „Kiedyś będziemy szczęśliwi” wątek indywidualnego dążenia do samorealizacji splata się z historią o rodzinnym przywiązaniu. Tło stanowi portret Lipin - nie tak smutnych, jak z początku mogłoby się wydawać.
Moja recenzja.
Film ‘Kiedyś będziemy szczęśliwi’
opowiada o chłopaku, który marzy, aby nakręcić film. Niestety (a może stety)
mieszka w Lipinach, gdzie wydaje się, że nie ma szansy na żadną lepszą
przyszłość. Jednak Daniel się nie poddaje i wciela swój plan w życie. Kupuje
kamerę i rusza ‘na miasto’, aby poznać swoich rówieśników, sąsiadów i innych
mieszkańców Lipin.
Na
początku dosyć sceptycznie podchodziłam do tego filmu. Wydawało mi się, że jest
on trochę ustawiony, nie jest prawdziwy. Poza tym Lipiny sprawiały wrażenie
miejsca, gdzie mieszkają osoby niezbyt inteligentne i bez żadnych perspektyw.
Jednak jak bardzo się myliłam.
Daniela poznajemy w niekorzystnych
okolicznościach – na posterunku policji. Nie zważając na to, od razu polubiłam
licealistę. Pomimo że nie zawsze zachowywał się rozsądnie, miał w sobie coś
takiego, co minimalizowało jego wady, a eksponowało zalety. Mój szacunek
zyskał, kiedy zdeterminowany i ślepy na wszystkie niepowodzenia, dążył wytrwale
do celu. Do celu, który był również jego największym marzeniem. Kiedy zdobył
kamerę zaczął kręcić pierwsze sceny do swojego filmu. Nie zważał na to, czy
rozmawia z dziećmi, z dorosłymi, z zamożnymi czy z bezdomnymi. Najważniejsza
była dla niego odpowiedź na pytanie ‘Jakie jest twoje marzenie?’. W biednym mężczyźnie,
bez dachu nad głową, zauważył człowieka, którego trudno było zobaczyć innym
ludziom. Dostrzegł, że on także miał, a może nadal ma marzenia. Kiedy usłyszał
odpowiedź nie wyśmiał go, tylko z nim na spokojnie porozmawiał. To sprawia, że
Daniel pomimo swojego wieku jest bardziej dojrzały, niż niejeden dorosły.
Oprócz tego, film przekazuje ważną
myśl – warto marzyć. Babcia Daniela mówi, że marzenia to strata czasu, ponieważ
nigdy się nie spełniają. Jednak tak naprawdę, jej marzenie się spełniło – ma kochającego
wnuka. Chłopak wierzył, że uda mu się dokonać to, czego pragnął, ponieważ
marzył o tym od wielu lat. Marzenia,
marzenia, marzenia… Dla wielu jest to siła, która jest wystarczającym bodźcem
do działania. Moim zdaniem życie ma sens dopóki się marzy, ponieważ marzenia to
ustalenie sobie celu w życiu, do którego dążymy. Kiedy nie mamy celów – nie
mamy po co żyć.
Ponadto ‘Kiedyś będziemy szczęśliwi’
pokazuje, jak bardzo nie powinnyśmy ufać stereotypom. Daniel podczas castingu
do swojego filmu poznaje wiele osób, które nie są takie, na jakie wyglądają.
Dziewczyna z jakiejś podkultury, z czarnymi nastroszonymi włosami, w glanach i
ciemnych ubraniach – można pomyśleć ‘na pewno jest aspołeczna, po co z nią
rozmawiać?’. Jednak okazuje się, że ta
mroczna nastolatka tak naprawdę ma serce przepełnione miłością i ciepłem, a jej
idealną pracą, byłaby praca przedszkolanki. Problemem większości ludzi jest to,
że oceniają książkę po okładce. Nie zwracają uwagi na to, jakie ktoś ma cechy
charakteru. Może w jego życiu wydarzyło się coś, co sprawiło, że wygląda i
zachowuje się tak jak to robi. Nie zawracamy sobie głowy wnętrzem, skupiamy się
na tym, co widzą nasze oczy, przez co stajemy się powierzchowni.
Daniel poprzez przedstawienie Lipin udowodnił, że nie ma osób
przegranych na starcie. To, że urodziliśmy się w wiosce, a nie mieście, nie
sprawia z nas gorszych ludzi, nie oznacza, że nie mamy szansy na lepsze jutro.
Warto wierzyć w swoje marzenia i możliwości oraz robić wszystko, co w naszej
mocy, aby zmienić swoje życie. Żaden człowiek nie zabroni nam ulepszać swoich
dni, tylko my możemy to zrobić. Najważniejsze jest, aby to ‘kiedyś’ nie było
odległym terminem, ponieważ życie przecieka nam przez palce, a my nawet nie
zdajemy sobie z tego sprawy. Naszym celem powinno być przeżyć nasze życie jak
najlepiej, ponieważ mamy tylko jedną taką okazję i ona się już nie powtórzy.
Pozdrawiam serdecznie
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz