30 września 2012

'Stowarzyszenie Umarłych Poetów' Nancy H.Kleinbaum

Dobry wieczór !
I tym razem - nowa recenzja w niedzielny wieczór. Życzę miłego tygodnia. ;)


Opis wydawcy. 
Rozpoczyna się rok szkolny w Akademii Weltona, elitarnej szkole średniej o wielkich osiągnięciach i nader surowej dyscyplinie. W miejsce odchodzącego na emeryturę nauczyciela przychodzi nowy, John Keating. Czterem zasadom Akademii, którymi są : Tradycja, Honor, Dyscyplina i Doskonałość, przeciwstawia inny sposób kształtowania i wychowania młodych ludzi. Co zwycięży : rygorystycznie przestrzegana tradycja czy prawo do marzeń, wolności i młodzieńczego buntu?

Moja recenzja.

Pamiętam, kiedy w podstawówce, bodajże w szóstej klasie, omawialiśmy na polskim fragment ‘Stowarzyszenia Umarłych Poetów’. Był to akurat moment, kiedy John Keating

wszedł na swoje biurko. Nasza polonistka stwierdziła, że też tak powinniśmy zrobić. Wszyscy, jak jeden mąż, odsunęliśmy krzesła i stanęliśmy na ławkach. Nie zapomnę, jak byłam wtedy zarazem zachwycona i zdziwiona. Podobne odczucia miałam po przeczytaniu całej książki. Powieść, która mówi o życiu w elitarnej szkole, można by się spodziewać, że niczego nie nauczy. W tym przypadku jest inaczej. Grupka chłopców – głównych bohaterów, ma różne pomysły i ambicje. Jedna lepsze, drugie gorsze. Jednak nie wszystko idzie im tak łatwo, jak można by się spodziewać. Jednym z ich największych pomysłów, było założenie, a może raczej wznowienie Stowarzyszenia Umarłych Poetów. ‘Klub’ miał na celu zapoznanie przyjaciół z dziełami literackimi, głównie z poezją. Pomimo szlachetnych pobudek, koniec był nagły, i można by wręcz rzec – tragiczny. A za wszystko ‘oberwało’ się w.w. nauczycielu polskiego, panu Keating’owi, który był jedyną osobą w bezdusznej instytucji,  z którą można było na spokojnie porozmawiać, która była pozytywnym duchem w tej całej beznadziei, która wzniosła w życie chłopców coś nowego, orzeźwiającego.
Koniec książki mocno mnie zaskoczył. Nie umiem określić, czy pozytywnie. Na pewno nie negatywnie. Mogę spokojnie przyznać, że powieść ta uczy bardzo dużo, i będę wracała do niej nie raz. Niektóre książki pozostawiają we mnie taką pustkę. Wtedy wiem, że mam za sobą bardzo dobrą powieść, która być może trochę zmieni moje spojrzenie na świat, dzięki której zacznę bardziej doceniać to co mam. Po przeczytaniu ‘Stowarzyszenia’ czułam właśnie taką pustkę. Serdecznie polecam.
A tymczasem… Carpe Diem. 

2 komentarze:

Layout by Blacky