I tym razem - nowa recenzja w niedzielny wieczór. Życzę miłego tygodnia. ;)
Opis wydawcy.
Rozpoczyna się rok szkolny w Akademii Weltona, elitarnej szkole średniej o wielkich osiągnięciach i nader surowej dyscyplinie. W miejsce odchodzącego na emeryturę nauczyciela przychodzi nowy, John Keating. Czterem zasadom Akademii, którymi są : Tradycja, Honor, Dyscyplina i Doskonałość, przeciwstawia inny sposób kształtowania i wychowania młodych ludzi. Co zwycięży : rygorystycznie przestrzegana tradycja czy prawo do marzeń, wolności i młodzieńczego buntu?
Moja recenzja.
Pamiętam, kiedy w podstawówce, bodajże w szóstej klasie,
omawialiśmy na polskim fragment ‘Stowarzyszenia Umarłych Poetów’. Był to akurat
moment, kiedy John Keating
wszedł na swoje biurko. Nasza polonistka stwierdziła, że też
tak powinniśmy zrobić. Wszyscy, jak jeden mąż, odsunęliśmy krzesła i stanęliśmy
na ławkach. Nie zapomnę, jak byłam wtedy zarazem zachwycona i zdziwiona. Podobne
odczucia miałam po przeczytaniu całej książki. Powieść, która mówi o życiu w
elitarnej szkole, można by się spodziewać, że niczego nie nauczy. W tym
przypadku jest inaczej. Grupka chłopców – głównych bohaterów, ma różne pomysły
i ambicje. Jedna lepsze, drugie gorsze. Jednak nie wszystko idzie im tak łatwo,
jak można by się spodziewać. Jednym z ich największych pomysłów, było założenie,
a może raczej wznowienie Stowarzyszenia Umarłych Poetów. ‘Klub’ miał na celu
zapoznanie przyjaciół z dziełami literackimi, głównie z poezją. Pomimo
szlachetnych pobudek, koniec był nagły, i można by wręcz rzec – tragiczny. A za
wszystko ‘oberwało’ się w.w. nauczycielu polskiego, panu Keating’owi, który był
jedyną osobą w bezdusznej instytucji, z
którą można było na spokojnie porozmawiać, która była pozytywnym duchem w tej
całej beznadziei, która wzniosła w życie chłopców coś nowego, orzeźwiającego.
Koniec książki mocno mnie zaskoczył. Nie umiem określić, czy
pozytywnie. Na pewno nie negatywnie. Mogę spokojnie przyznać, że powieść ta
uczy bardzo dużo, i będę wracała do niej nie raz. Niektóre książki pozostawiają
we mnie taką pustkę. Wtedy wiem, że mam za sobą bardzo dobrą powieść, która być
może trochę zmieni moje spojrzenie na świat, dzięki której zacznę bardziej
doceniać to co mam. Po przeczytaniu ‘Stowarzyszenia’ czułam właśnie taką
pustkę. Serdecznie polecam.
A tymczasem… Carpe Diem.
Obserwuję i liczę na rewanż :*
OdpowiedzUsuńhttp://love-drug-fashion.blogspot.com/
zrobione ;* dziękuję bardzo ;)
OdpowiedzUsuń